Chłodny Nowy Jork
Spędzenie sylwestra w Nowym Jorku od lat było moim marzeniem. Tydzień w tym niesamowitym mieście to wystarczająca ilość czasu, by zgubić się pośród strzelistych wieżowców, zasłuchać w niezwykłym szumie generowanym przez miasto czy podziwiać z wieżowców całodobowy ruch uliczny.
Trudno opisać uczucia po lądowaniu w uwielbionym kraju. Lotnisko jak wiele innych (JFK), amerykańskie taksówki czy sami Amerykanie – zwyczajna codzienność, jednak tak utęskniona po latach oczekiwania na otwarcie granic.
Mimo pandemii i mniejszej ilości turystów, nawet po kilku latach od premiery „Jokera”, tłumy ściągały do popularnych schodów. Jako osoba nieszczególnie ekspresywna nie wyobrażam sobie tańczenia na tych schodach.
Manhattan Bridge, niezwykle popularna atrakcja, miejsce akcji świetnego filmu „Dawno temu w Ameryce”.
Grudzień jest dość chłodny, stacje metra pełne są bezdomnych. Wszyscy śpią na podłodze, zasadniczo większość ławek jest zaprojektowana w sposób to uniemożliwiający. Ludzie mijają żebraków, którzy zwykle nie kryją się ze swoimi prośbami o pomoc.
Sławna Stacja Grand Terminal pełna turystów i podróżników, panuje nieustanny tumult.
Charakterystycznym elementem Nowego Jorku jest nieustanny szum, wzmagany przez wieżowce. Na swój sposób to szum niezwykle kojący. Fotograf Robert Frank powiedział, że za każdym rogiem można znaleźć coś nowego. Te słowa nabierają dodatkowego wymiaru z racji zamieszkiwania przez niego właśnie Nowego Jorku.
Nocne życie na ulicach Nowego Jorku nigdy się nie kończy.
Nowy Jork to nieustanny chaos. Dźwięki syren, klaksony, przenośne głośniki i krzyczący, znarkotyzowani ludzie. Ruch definiuje to miasto, zastygłe wieżowce zdają się niemal trząść w rytm Manhattanu.
Katedra św. Patryka to miejsce ikoniczne, jego bryła niezwykle kontrastuje ze szklanymi blokami.
Darmowy Staten Ferry przepływa tuż obok strefy przemysłowej. W drodze powrotnej trafić można na analogiczny prom z turystami wystającymi na zewnątrz mimo wszechogarniającego chłodu.
Nowy Jork jest miejscem, gdzie nieustannie zderzają się światy bogactwa i biedy.
Nowy Jork nawet na moment się nie zatrzymuje, komunikacja jeździ całą dobę, a na ulicach można znaleźć praktycznie wszystko – choćby i lodziarnię w środku nocy.
Manhattan jest absolutnym liderem dekoracji świątecznych od których nie da się uwolnić bez zamykania oczu.
Bardzo łatwo zagubić się w dziesiątkach przecznic i alejek. Człowiek zatrzymuje się dopiero wtedy, gdy zaczynają piec stopy od wielogodzinnych spacerów.
Na jednym z lodowisk ślizgało się całe mnóstwo ludzi, podczas gdy w okolicy ich rodziny siedziały przy stolikach, racząc się okolicznymi przysmakami.
Jak to się mówi, można „najeść się wzrokiem”. Tutaj posiłek jest wyjątkowy, gdyż cena wejścia na lodowisko jest horrendalna.
Praktycznie każdy element przestrzeni miejskiej jest udekorowany pod Święta Bożego Narodzenia.
Urywający głowę, mroźny wiatr odmienił moje spojrzenie na film o King Kongu, gdzie aktorka stoi na szczycie wieżowca w samej sukience. Hollywood to faktycznie fabryka snów.
Przez kilka pierwszych minut to nie zwierzęta były największą atrakcją ZOO w Central Parku. Temperatura w tropikarium jest dość wysoka, co pozwoliło wrócić do żywych po kilku godzinach na nowojorskim mrozie.
Nowojorska dzielnica Greenwich pełna jest ozdobnych witryn i zadbanych kamienic. Chodniki są czyste i szerokie, nie ma tłumów charakterystycznych dla centrum.
Gdyby tylko Stany Zjednoczone były bardziej przystępne dla człowieka z Europy, chętnie zamieszkałbym na rogu tych dwóch, zbiegających się ulic.
Mroźnym wieczorem trudno natrafić na kogokolwiek. Tylko między budynkami wiatr ustaje na tyle, by nie zniechęcić do spacerów.
Zdjęcia z Muzeum Historii Naturalnej oraz Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds.
W czasie pandemii, akwarium na Brooklynie było praktycznie opustoszałe.
Tylko o tej porze bezduszne wieże ze stali i szkła nabierają nietypowego uroku.
Na trzecim zdjęciu atrakcja o nazwie Vessel, zamknięta do odwołania z powodu zbyt dużej ilości samobójców, rzucających się z budowli.