Uroki USA I

Po części autostopowej nastąpił czas na zmianę środka transportu.

Gdyby tylko udało się ponownie przeżyć pierwszy raz z widokami zachodniej części USA…

Po wizycie w Las Vegas nadszedł czas na odwiedzenie wynajętym samochodem parków narodowych w zachodniej części USA. Na sam początek Zion, który leży w ukochanym Utah.

Pogoda nie uległa zmianie nawet po dotarciu do Grand Canyon National Park, co znacznie utrudniło podziwianie jego piękna.

Jechaliśmy dalej, otoczeni czerwonymi skałami po obu stronach jezdni. W pewnej chwili odnosiło się wrażenie, że zejdą się, blokując dalszy przejazd.

Horseshoe przepełnione było turystami, choć przy odrobinie szczęścia dało się znaleźć dobre miejsce na uchwycenie jego piękna. W drodze na nocleg minęliśmy Kanion Colorado widoczny z mostu. Kto wie, może któregoś dnia przepłyniemy go na kajaku…

Będąc w okolicy, nie sposób pominąć Kanion Antylopy. Zwykle jest on przepełniony turystami, więc obiektyw (i głowę) trzeba mieć ciągle zadarte do góry, by ich nie fotografować.

Zjechaliśmy na poboczną drogę, by zobaczyć suchy kanion. Opuściwszy pojazd, ruszyliśmy ścieżką przez pola, gdzie od czasu do czasu dało się słyszeć podejrzane szeleszczenie. Szybkim truchtem wróciliśmy do samochodu, po zrobieniu zdjęcia.

Dużo wysiłku kosztowało silnik samochodu wjechanie pod górę. Dzięki temu możliwe było podziwianie piękna Parku Bryce Canyon z wysokiego punktu widokowego.

Kolejny nocleg w parku stanowym usprawniony za pomocą ogniska.

Park Narodowy Grand Teton w Wyoming okazał się jednym z pierwszych, chłodniejszych punktów na trasie.

Yellowstone zaskoczył niezwykle zróżnicowaną florą, pełną zielonych lasów i gejzerów.

Górskie kozy w Olympic National Park przyzwyczajone są do widoku ludzi, choć wymagało nieco szczęścia uchwycenie jednej z nich nieświadomej tego, że ktoś robi jej zdjęcia. Pomimo sierpnia, droga do kolejnego parku zmieniła się w jesienny krajobraz dzięki strumieniom światła przebijającym przez drzewa.

Las deszczowy przewyższył wszelkie oczekiwania, aż chciałoby się odkryć każdy zakątek mimo znaków ostrzegających przed kuguarami.

Crater Lake znacznie różniło się od zdjęć w Google. Wystarczyło się odwrócić, by zobaczyć palący się, ogromny obszar lasu, skąd też brał się gryzący dym. Po drodze zdarzały się miejsca ze spalonymi lasami, gdzie mimo braku drzew, okolica była niezwykle cicha.

W małych wioskach odnaleźć można dość zaskakujące przejawy lokalnego poczucia humoru.

Sequoia National Park zmusza turystów do zadzierania głów, bez tego niemożliwe jest podziwianie nieskończenie wysokich drzew.

Hollywood okazał się ciemny, ponury, a zarazem błyszczący i intrygujący. Ulice wypełnione turystami, dilerami i sprzedawcami jedzenia to dość nietypowe doświadczenie.

Dublerzy filmowych bohaterów przyciągali uwagę turystów nie tylko kostiumami, ale również charakterystycznymi cechami aktorów, których naśladowali.